wtorek, 27 września 2011

GPS

Kiedy pomyślę o GPS (chyba, każdy z was wie co to takiego jest) nie mam wcale przed oczami tej małej maszynki do pokazywania drogi, ale wąski korytarz na 6 piętrze hotelu gdzieś na południu Turcji.
Cały czas mam przed oczami, sama nie wiem co... chorobę, która pokazała mi, że w życiu można znaleźć czas na leżenie w łóżku chorobę i nic sie nie zawali, a może nawet na to by ktos przyniósł arbuza, pogłaskał po głowie i dbał o to, aby było lepiej. To jest cudowne, że można połozyć się na łóżku i nie dbac i nic, bo to ktoś zadba o ciebie.
Wracając do tematu głównego słynnego GPS-a, każdy z nas jestem o tym przekonana ma wewnętrznego GPS-a, który doprowadzi do celu. W ciemną noc po pijaku, zaprowadzi do domu, a z gorączką prosto do łóżka. To jest coś takiego, co mimo wyczerpania da wystarczająco siły aby osiągnąć cel. Nie jest istotne jakie to cel i ile sił ma człowiek - to akurat tyle ile potrzeba i ani grama więcej.

ile?

Zastanawiam się ile kosztuje nasze życie, nikt z nas nie chce być biedny, a bogactwo - czy daje coś więcej niż tylko pieniądze? Kiedyś oglądając pewien film usłyszałam słowa: "jeśli twoje życie prywatne jest w ruinie oznacza to, że zasługujesz na awans".
nie... nikt nie chce mnie awansować, może dlatego właśnie, że bardzo zależy mi na tym aby moje życie prywatne było z dnia na dzień mocniejsze i piękniejsze.
Jednak, gdy myślę, o różnych stanowiskach pracy, o ludziach, którzy mnie otaczają - moich Włochach, który zarabiają kupe siana, ale rodzinę widują raz na 3-4 miesiące, są sami, często albo rozwiedzeni, albo bez dzieci i partnera, to zastnawiam się na ile to ma sens. Ile nasze zycie prywatne jest warte - ile ono kosztuje, częste wyjazdy, albo życie przez 30 lat na emigracji. Przechodzą na emeryture i jedyne co maja to pełne konta w banku. Ile kosztuje praca w korporacji, ile życia prywatnego musimy oddać aby coś mieć, aby dorobić sie pustego domu z kominkiem. Po co, czy nie lepiej po prostu spakować walizki, stanąć w progu i żyć...?


O niczym innym nie marzę