poniedziałek, 17 października 2011

Dumna!!!

Bardzo dawno nic nie napisałam, może po prostu nie było o czym, a może nie było kiedy, i to drugie niestety jest najbardziej prawdopodobne.
Wczoraj odbył się 12 poznański maraton 42 km - wow, wielkie coś. Mój osobisty stosunek do tego wydarzenia sportowego był dziwny i bardzo zmienny.

Na samym początku, powiedziałam sobie, że absolutnie nie chcę tam być i nie chcę, aby uczestniczył w nim M. I wszystko byłoby cudownie, gdyby nie to, że M jednak bardzo chciał biec. Stwierdziłam, a co mi tam, przecież nie będę mu zakazywać. To on będzie się męczył nie ja, jak chce to niech się męczy. Potem przyszedł czas najgorszy i płakać mi się chciało, ponieważ trzeba było jechać znowu do Poznania i wstać wcześnie w niedzielę. Jednak niedziela okazała się dla nas cudowna, słoneczna, jesienna, piękna.
Kilka kilometrów przeszłam spacerkiem, ale zrobiłam to z uśmiechem na ustach i radością, obawiałam się jednak trochę kondycji M, ale M dał sobie świetnie radę, kibicowałam mu z całego serca i gdy tylko zobaczyłam go na linii mety z rękami w górze - jak zwycięzca, byłam dumna, szczęśliwa i widziałam, że mimo tylu kilometrów ma jeszcze dużo siły.
A kiedy tylko dziś rano w pracy ktoś mnie zapytał jak poszło M na maratonie moja duma była jeszcze większa, zastanawiałam się tylko jakich słów użyć, aby przedstawić M jako najszybszego biegacza, ukochanego mężczyznę i wspaniałego człowieka....
Chyba mi się udało:)
i nie jest ważne, że musiałam wstać o 3 rano by wrócić do Świnoujścia, najważniejsze było to, że mogłam noc spędzić wtulona w ramiona tego, najważniejszego....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz